Wsłuchując się w echa „społecznego rezonansu”…niemała część naszych czytelników potraktowała ostatni blog na temat esencji życia jako dowcip.
Hm..zależy, jak na to spojrzeć.

Być może nie dowcip – tylko ustrukturyzowna w formie rankingu popularność pewnych potocznych wyobrażeń społecznych (w tym przypadku odnośnie „Essence of life”).
Zaprezentowane „statystycznie istotne” podejście do tematu nie umożliwia oczywiście wglądu w jakiekolwiek pobudki osobiste, czy też głębsze motywacje autora.

Początek.

W zasadzie nie było żadnego „początku”, poza generalnie „pozytywnym” nastawieniem do świata i „wellbeing”. Zbyt górnolotnie?
Pewnego dnia zadzwonił telefon (prywatnie); dobry przyjaciel z dawnych lat. Nie dzwonił we własnej sprawie – jego osobisty najlepszy przyjaciel miał być w kropce ze swoim stanem rekonwalescencji. Po jakimś urazie i adekwatnym leczeniu klinicznym pozostały różne, odporne na terapie zaburzenia funkcji czuciowych i motorycznych. Komplet badań (chemia kliniczna, rozbudowana diagnostyka radiologiczna) nie potrafił wykazać istoty problemu, ani też własciwych dla dalszego procederu punktów odniesienia.

W sensie „kasowo-technicznego” ujęcia nie pozostawało nic innego, jak kolejne kontrole z nadzieją, że naturalny bieg spraw przyniesie samoistną poprawę.
Nagle naszła mnie idea, spóbować rzeczy dotychczas nie branych pod uwagę. Niby nic specjalnie odkrywczego, w rzeczy samej… Innowacyjne było pytanie nie „co”, tylko „dlaczego i – w takim razie – gdzie”.
Jakby czysto intuicyjnie pomyślałem nie o leczeniu uciążliwych deficytów, ale – o „wyrównaniu” stanu ogólnego, wzmocnieniu organizmu, przywróceniu balansu. O zakresach funkcjonowania naszej biologii bardziej związanych z indywidualnie pojmowaną witalnością, niż z perspektywy postrzegania człowieka jako cierpiącego pacjenta – poprzez pryzmat jego dolegliwości.
Jedną z cech naszego kręgu kulturowego jest zainteresowanie chorobą (jako fenomenem) na etapie już dość wyrazistych (niektórzy mówią „utrwalonych”…) objawów chorobowych. Nie chodzi tu o żadną ocenę. Tak po prostu jest.

Znane są jednak inne systemy zdrowotne, które już czysto „tradycyjnie” kładły nieporównywalnie większy nacisk na regenerację organizmu oraz profilaktykę zdrowia (jak na przykład Tradycyjna Chińska Medycyna, zaś na Zachodzie od XIX stulecia – „medycyna regulacyjna”).
Nasz krąg kulturowy deleguje tematykę „balansu” oraz regeneracji raczej do szeroko pojętej branży wellness.
Osobiście wcale mi to nie przeszkadza, jeśli płaszczyna odniesienia niesie z sobą namacalne możliwości pomocy. Wspomniana osoba doznała jednoznacznej poprawy; stała się w międzyczasie jednym z moich najbliżsczych przyjaciół.

Esencja życia & nasza percepcja witalności.
Ten punkt chciałbym pozostawić bez komentarzy; nie przystoi mi czynienie jakichkolwiek osądów na temat obyczajów, wyobrażeń społecznych o zdrowiu (czy też wellness), myślokształtów czy też możliwości krytycznego spojrzenia innych mieszkańców naszego Globu.

Metodyka.

Repetitio est mater studiorum. Jak to w życiu bywa..jakaś pozornie banalna historia z „happy end” oraz jednoznacznie pozytywna wartość doświadczenia (ciężko dotknięty losem człowiek powrócił do zdrowia) potrafiły poruszyć mnie na tyle, by głębiej sięgnąć do metodologicznych podstaw podjętych decyzji. Starałem się przywołać i usystematyzować różnego typu „nieoczekiwane” lub „medycznie nie do końca uzasadnione” przypadki spektakularnej poprawy stanu pacjentów, czy też znajomych.
Pojawiły się pytania o często pozostawiane poza nawiasem zainteresowań (lekarzy, terapeutów, trenerów) aspekty jak pośpiech w życiu, stres, jakościowe deficyty w odżywianiu. Z biegiem lat wyłoniła się koncepcja „powerwellness”.
Metodyka opiera się na dynamicznie postrzeganych aspektach naszego dobrego samopoczucia, wellbeing – stres, detox, balans, typowanie wegetatywne oraz metaboliczne, regeneracja, warunkowanie („kondycjonowanie”). Z punktu widzenia metody możliwe są (prawie) dowolne kombinacje poszczególnych modułów programu.

Zakończenie.

Nazwijmy to „kairos”. Właściwy moment czasowy, by określone kwantum wiedzy oraz lata doświadczeń zawodowych przelać w pewną koncepcję (unikalnego w swym rodzaju) wellness.
Bardziej wyczerpujące uzasadnienie metodyki znajdziecie Państwo na poświęconej tej koncepcji witrynie „Revitalisierungs-Zentrum”, proponuję zacząć od blogu „Es trifft auf uns alle zu”.
Gdyby koncepcja miała wzbudzić u Państwa dalsze zainteresowanie, to jako następne („w kolejce”) polecam „FAQ” oraz zestaw artykułów programowych (sitemap//programmartikel).

Wasz Marcin
Release 2013.08.04.

Translate »
Erhalten Sie unsere Neuigkeiten per E-Mail

Erhalten Sie unsere Neuigkeiten per E-Mail

Melden Sie sich mit Ihrer E-Mail Adresse an und erhalten Sie alle Neuigkeiten von unserem Team.

Schauen Sie in Ihr Postfach!

Pin It on Pinterest

Share This

Share This

Share this post with your friends!

Share This

Share this post with your friends!