Wiara

 

„Wierzysz, że widzisz, skoro masz otwarte oczy.” – to jeden z aforyzmów Goethego.

J.W. Goethe – wszechstronnie uzdolniony geniusz, poeta i erudyta, zajmujący się m. in teorią barw, muzyką; a zarazem trzeźwo stąpający po ziemi tajny doradca Republiki.
Wiedział co pisze, był świadom iluzji „pospólstwa”. Wiedza była (czy aby tylko wtedy?)…elitarna.
Czymże jest wiara…

Na pewno… podstawą naszego życia. Badania statystyczne potrafiły wykazać, że „wierzący” żyją dłużej…
No dobrze, ale dlaczego? O jaki rodzaj wiary tu chodzi?

Większość ludzi utożsamia wiarę z teizmem. Szuka jakby odnośni do „wyższej instancji”… na potwierdzenie siebie samego… Jakby zaistnienie na tym świecie (choćby w sensie poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego) wymagało czyjejś aprobaty i przyzwolenia…

Coś w tym jest… Psychologia rozwojowa uczy, że dzieci, które są – choćby przypadkowo karane, albo czują się niechciane przez rodziców same doszukują się w sobie przyczyn odrzucenia, podświadomie jakby zadając sobie pytanie, czymże zraniły swoją matkę (czy ojca), skoro ci zareagowali w negatywny sposób… Nieraz bywa to powodem wieloletnich kompleksów, samookaleczeń, czy nawet zmarnowanego potem życia… Niezdolnością nawiązywania lub utrzymania kontaktów emocjonalnych i partnerskich.

Jeśli przypomnieć tragiczny koniec „Dzikiej kaczki” Ibsena, to człowiek prędzej jest gotów oddać własne życie, niż porzucić poglądy, w które mocno wierzy…
Zarazem ujawniają się naszym oczom podwaliny neuroimunobiologii…

Wiara
Wiara.

Wiara (w sensie bardziej ogólnym – jako suma przekonań) nie ma więc nic wspólnego z rozsądkiem, mimo że tak wielu próbuje przytaczać na nią „logiczne” uzasadnienia, czy podpierać ją jakimiś argumentami (to nazywa się akurat „racjonalizacją”, czyli wyszukiwaniem w „bibliotece” szczytnych argumentów i logicznych rozwiązań czegoś, co „brzmi” logicznie…).

Na wiarę, podobnie jak na miłość – nie ma uzasadnień…ani lekarstwa. Po prostu są, albo ich nie ma; często niezależnie od naszych „logicznych” intencji…

„Samą wiarą niewiele można zdziałać, ale bez niej – zupełnie nic” Samuel Butler

Przeciwnicy „wiary”… jakby zapomnieli o historii całego zagadnienia. Oni przecież też posługują się jakimś światopoglądem, zespołem prawd (czy nawet aksjomatów) na swój prywatny użytek i… nie dają sobie powiedzieć, że to też rodzaj wiary…

Po prostu – nie są teistami, ale wierzyć w coś muszą. Wiara posiada bowiem immanentne odniesienie do naszego poczucia bezpieczeństwa.
Gdyby człowiek nie miał pewności, że wyjdzie z domu i nie będzie mu dane stąpać po ziemi, albo jakaś cegła nie spadnie mu na glowę – miałby lęk opuścić mieszkanie.

Wiara ma wiele wspólnego z poczuciem bezpieczeństwa…
Poczucie bezpieczeństwa… jak każde inne poczucie… nie jest z pewnością rodzajem przemyślenia; to rodzaj uczucia, choć z wyraźnym odniesieniem do świata naszych wyobrażeń i przekonań, świata który nas nauczył, co w życiu bezpieczne, a co ewentualnie nie…

Nawet, jeśli racjonaliści twierdzą, że wierzą w rzeczy „namacalne”, to oczywiście że mają rację. Po prostu odnoszą swoje uczucie bardziej do świata materii i rzeczowych zależności, jakby nie postrzegając faktów i idei, które za nimi stoją (vide Arystoteles)…

Wiara
Wiara

Poczucie bezpieczeństwa może być w dużej mierze zaspokojone tylko w kręgu uwarunkowań, w jakim ono wzrastało (byłoby też dobrze, by te przekonania stanowiły jakiś spójny system, inaczej grozi to chaosem w życiu, lub nawet chorobą psychiczną)… Dlatego też tyle problemów emocjonalnych i nerwic lękowych u ludzi na emigracji, lub po zmianie kręgu kulturowego, czy grup odniesienia…

„Kto porzuca wolność na rzecz bezpieczeństwa, utraci w końcu i jedno i drugie” Benjamin Franklin
Patrząc na to z punktu widzenia bardziej postronnego, możnaby pokusić się o stwierdzenie, że tym czym dla skrajnego materialisty jest „zabezpieczenie” wartościami materialnymi jego egzystencji, będzie dla ezoteryka odpowiednia atmosfera emocjonalna… świat uczuć, czy symboli, bez którego nie potrafi żyć i „usycha”(przynajmniej od czasu obalenia teorii Maslowa o piramidzie potrzeb – najpierw te „przyziemne” – później te bardziej uduchowione, wiemy, że są ludzie, którzy będą chodzić głodni, ale potrzebują mieć np. kwiat, czy obraz w mieszkaniu… To jakby… boso, ale w ostrogach.

To nasza wiara w pewien świat (system) wartości… nadaje mu dopiero znaczenia i… wartości.
Jeśli wierzymy, że coś istnieje… to po prostu dla nas istnieje; jeśli wierzymy, że coś się spełni i… włożymy w to wystarczająco dużo energii… to najpewniej się spełni.

Ładnie tłumaczy te zależności fizyka kwantowa, nauczając o światach (rzeczywistościach) alternatywnych… Nawiasem mówiąc, to nie hipotezy… to fakty, od dawna ukoronowane Nagrodą Nobla. Nic nowego, już Kahunowie twierdzili (około 10 tysięcy lat temu), że energia (zawsze) podąża za Twoją uwagą, czy też obiektem zainteresowań – jak kto woli.
I ponoć tylko te spośród światów alternatywnych mają szansę przeżycia, które dysponują wystarczającym potencjałem energii, zapobiegającej ich kolapsowi (załamaniu)…

No cóż, jeśli ktokolwiek chce wierzyć w pomyślny obrót spraw, to trzeba inwestować, choćby energię…
„Niechże każdemu stanie się według jego wiary”…
To jakby prosta wykładnia „kosmicznej sprawiedliwości”. Dajesz – i otrzymujesz.
„Kto uwierzył być kimś – zaprzestał stawać sie kimś” Philip Rosenthal

Pozorna dychotomia między światem „materialistów” i tych… innych znajduje swoje odbicie już w sanskrycie…
Ci pierwsi „budowali” swoje poczucie bezpieczeńswta bardziej w odniesieniu do pierwszego czakramu (świat materii i brutalnych praw plemienia, „jasne” zależności społeczne, centralizacja władzy i monopol na wiarę oraz wizję życia i potencjał rozwojowy, bezwzględne posłuszeństwo względem lokalnych kacyków i kapłanów w zamian… za przywilej bezpieczeństwa; zwolnienie z jakiejkolwiek odpowiedzialności „na zewnątrz” grupy plemiennej – za bezkrytyczną aprobatę systemu… skąś to znamy?).

Ci „emocjonalni” określali swój profil rozwojowy w zależności od stanów emocjonalnych i rezonansu z grupą docelową (n.b. – fenomen woodoo też się na tym opiera), akceptacja lub odrzucenie emocjonalne decydowało o szczęściu (ciekawe… musiało też „przyjść” z zewnątrz) lub samozagładzie…

Wiara
Wiara

Dojrzałość emocjonalna pojawiała się dopiero na poziomie czwartego czakramu, gdzie element afirmacji (i bezwarunkowej miłości) jasno nauczał o aprobacie emocjonalnej naszego otoczenia… na miarę naszych uczuć („a bliźniego swego – jak siebie samego”)…

Czyli.. nie uda Ci się w dojrzały sposób postrzec bliźniego, jeśli najpierw nie zaakceptujesz siebie takim – jakim/jaką jesteś…Jesteś odbiciem bezgranicznej doskonałości, uwierz w to, proszę… Nie musisz się zmieniać, by być kochanym, czy akceptowanym…

Czym jest wiara…
„Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”…
Wiara była, jest… i najpewniej będzie „elementem” przetargowym, między spadkobiercami romantyków i pozytywistów.

Choć moment pojednania zdaje się (być) coraz bliższy. Nowoczesna nauka, w szczególności fizyka kwantowa, ujawniają coraz to nowe fakty wskazujące na jedność świata przyrody, zacieranie się granic między świadomością jednostkową a zbiorową, kłopotami w różnicowaniu między obserwatorem, a obserwowanym (zasada Heisenberga)… wszystko ma wpływ na wszystko, wszystko jest jednym – jeśli przyjąć odpowiednią perspektywę spojrzenia…
Jeśli uwierzysz w to – przyjmiesz… Jeśli nie…

„Trudno jest wierzyć, ale w nic nie wierzyć jest niemożliwe” Victor Hugo

To zrewidowane podejście do wiary, do kształtowania jej na nowo wedle potrzeb naszej osobowości dało podwaliny pod rozkwit (wszelkiego typu) szkół kształcenia osobowości (NLP, coaching intencjonalny, różnego typu modele afirmacyjne), nowych modeli szybkiego nauczania (jednym z koryfeuszy tych kierunkow jest np. Anthony Robbins – porównaj „Obudź w sobie olbrzyma”, klasyczny przykład Intention-coaching to małżeństwo Hicksów z „Naukami Abrahama”).

Ale idee nośne tych kierunków sięgają swymi korzeniami znacznie głębiej; już starożytni magowie i szamani posługiwali się aspektem emocjonalnej transformacji energii i jej projekcji w określonych celach… Nowoczesna nauka zna to samo od strony szkół sozjotechnicznych, pracujących m.in przy pomocy psychokinezy…
Wiecej na ten temat – już wkrótce.
Póki co, każdy dla siebie powinien (a raczej może) podjąć decyzję – wierzyć, nie wierzyć, w co (lub komu – jeśli w ogóle) wierzyć.
Wracając do Gothego, to miał rację; to nie oko widzi świat – tylko mózg…

Jak dla mnie osobiście… mogę potwierdzić tylko słowa ulubionego autora, Antoine de Saint-Exupery (zobacz „Mały Książę”): ” świat widać dobrze… tylko patrząc sercem”…

Decyzja należy jednak do każdego z Was.
PS. Tytułem przypomnienia – niedawno publikowałem Blog: „4 Pytania..”. Proponuję wrócić do tematu i przeczytać jeszcze raz…
Wasz Marcin
Dortmund, 2013.05.07.

Wiara
Translate »
Erhalten Sie unsere Neuigkeiten per E-Mail

Erhalten Sie unsere Neuigkeiten per E-Mail

Melden Sie sich mit Ihrer E-Mail Adresse an und erhalten Sie alle Neuigkeiten von unserem Team.

Schauen Sie in Ihr Postfach!

Pin It on Pinterest

Share This

Share This

Share this post with your friends!

Share This

Share this post with your friends!