Społeczny rezonans
„Gdy służący wszedł do pokoju, by donieść, że jego chora żona w każdej chwili może wydać ostatnie tchnienie, Gauss rzucił znad kartki papieru: Powiedz jej, żeby poczekała, aż skończę.”
Carl Friedrich Gauss
Społeczny rezonans.
W sumie to temat ćwiczony do oporu od zarania dziejów.
Zawsze już leżał w centrum zainteresowań wszelkiej maści kacyków. Wszystkie systemy (edukacyjne, „gremia doradcze”, żeby nie wspomnieć o typowej administracji państwowej) kochały wręcz stwarzać wrażenie, że dyskutują z ludem.
Ciężko powiedzieć, czy idea sama w sobie powstała w zamierzchłych czasach gdzieś na bazie stosunków rodzinnych elity sprawującej władzę, czy też – „nawyki zawodowe” znalazły poczesne miejsce w modelach rodzinnych…
Zwał, jak chciał.
W przebiegu historii nowożytnej mieliśmy okazję zaobserwować kolejne fenomeny…powiedzmy bardziej zaowalowane formy polemiki miedzynarodowej.
„Nadzieje na jutro są atrakcyjne, póki dziś nie stało się wczoraj.” William Faulkner
Stara (i sprawdzona) dewiza przywódców Rzymu doznała z biegiem czasu „skoku kwantowego” – w spektrum tematycznym manipulacji.
Niektóre kraje korzystały chętnie nawet ze sportu, jako „nośnej” platformy rywalizacji (III Rzesza, DDR).
„Tylko jedno ma sens z tego, co mówił de Coubertin: walka. Walka między obozem krajów socjalistycznych i kapitalistami. Olimpiada to zastępcza forma wojny.” Andriej Gromyko
Obozu państw socjalistycznych w klasycznym ujęciu nie ma już na mapach geopolitycznych świata…
Co dalej?
Zważywszy na masowość fenomenu wypadałoby może postawić podstawowe pytanie: o możliwości korzystania z „rezonansu” w sposób, bardziej „konstruktywny”, a przynajmniej – cywilizowany i humanistyczny.
Do tematu powrócę niebawem.
Wasz Marcin.